You are currently viewing Wzrokowcy, słuchowcy i czuciowcy- czy pisanie specjalnie dla nich ma sens

Wzrokowcy, słuchowcy i czuciowcy- czy pisanie specjalnie dla nich ma sens

Nie raz pewnie spotkałeś się z pytaniem, czy jesteś wzrokowcem, słuchowcem lub czuciowcem (kinestetykiem). Ten podział jest współcześnie tak popularny, że niemal każda osoba doskonale wie, jakie są jego zasady. Niewiele jednak osób zdaje sobie sprawę, skąd w ogóle pojawił się on w społeczeństwie. Czy odpowiedzi na pytanie, jak się uczą wzrokowcy, słuchowcy lub kinestetycy są prawdziwe, czy istnieje w ogóle taki podział i jeśli tak to, jak pisać do takich osób? Wszystko to znajdziesz poniżej. 

Jak powstał podział na wzrokowców, słuchowców i kinestetyków?

Aby poznać genezę tego podziału społeczeństwa, musimy się cofnąć do lat 70 ubiegłego wieku, kiedy to John Grinder, amerykański lingwista i publicysta oraz Richard Bandler psycholog z New Jersey rozpoczęli wspólnie prace nad programowanie neurolingwistycznym NLP.

NLP miało być skutecznym zbiorem technik komunikacji z odbiorcami oraz metod oddziałujących na ich wyobrażenia. W miarę rosnącej popularności tego nurtu, który zaczął być wykorzystywany w trakcie kampanii wyborczych, szkoleń uczących skutecznego negocjowania czy też w tak zwanych szkołach uwodzenia, model podziału społeczeństwa VAK (Visual, Auditory, Kinesthetic) stawał się coraz bardziej rozpowszechniony.

Według modelu VAK wzrokowcy najlepiej uczą się poprzez obrazy, schematy i wykresy, słuchowcy poprzez słuchanie i pisanie, a kinestetycy za sprawą doświadczania i dotykania. Podział ten tak bardzo został zakorzeniony w umysłach społeczeństwa, że do dziś jest bezrefleksyjnie powielany. Już od najmłodszych lat określani jesteśmy jako przynależni do danej grupy. Zauważ, że rodzice mają w zwyczaju mawiać- Kasia to wzrokowiec, bo musi wszystko zobaczyć, a Antek to kinestetyk wszystko bierze w rączki i musi każdej rzeczy dotknąć. 

wzrokowcy najlepiej uczą się poprzez obrazy, schematy i wykresy, słuchowcy poprzez słuchanie i pisanie, a kinestetycy za sprawą doświadczania i dotykania.

Wzrokowcy, słuchowcy, kinestetycy – mit czy fakt 

Na przestrzeni lat, wiele badań naukowych wykazało, jednak brak związku między preferencjami ustalonymi według podziału VAK, a skutecznością nauki i kierowanego do danej grupy odbiorców przekazu. Badania przeprowadzonych w 2006 i 2007 roku na grupie studentów przez Kratzig G.P., Arbuthnott K.D. oraz  Pashler H., McDaniel M.Rohrer D. Bjork R. pokazały jasno, że jedynie 36% osób preferuje jeden ściśle określony sposób zdobywania wiedzy. W większości bowiem studenci do nauki wykorzystywali zarówno metody przypisywane dla wzrokowców, jak i słuchowców czy też kinestetyków. Mieszając je dowolnie, wedle własnych preferencji.

Stąd też jasno wynika, że powszechnie przyjęty podział społeczeństwa ze względu na sposób przyswajania informacji jest mitem, powielanym przez lata bezrefleksyjnie przez specjalistów i psychologów, a także teoretycznych ekspertów od szybszej i skuteczniejszej nauki. 

jedynie 36% osób preferuje jeden ściśle określony sposób zdobywania wiedzy. W większości bowiem studenci do nauki wykorzystywali zarówno metody przypisywane dla wzrokowców, jak i słuchowców czy też kinestetyków. Mieszając je dowolnie, wedle własnych preferencji.

Czy istnieje podział na wzrokowców, słuchowców i czuciowców ?

Jak wynika z poprzedniego akapity, nie istnieje ścisły podział na zmysły, które dominują w trakcie nauki i odbierania bodźców. Prawdą jest jednak to, że większość z nas uczy się, wykorzystując zarówno wzrok, jak i słuch czy dotyk i doświadczenia, mieszając je ze sobą. Będąc zarazem wzrokowcem, słuchowcem i czuciowcem, zależnie od możliwości i sytuacji, w jakiej się znajduje. Świetnie obrazuje to przykład przedstawiony w książce pt. Sztuka pisania perswazyjnych tekstów autorstwa Piotr R. Michalak i Jakub Woźniak. Piszą oni bowiem tam tak: “Gdy jesteś w galerii obrazów, najpewniej będziesz wzrokowcem. Gdy jesteś na koncercie – zapewne będziesz słuchowcem. Jeśli jednak bierzesz ciepłą kąpiel – najpewniej przeistoczysz się w kinestetyka”. 

Potwierdzeniem tego, że nasze zmysły mieszają się w trakcie nauki i doświadczania różnych zjawisk są, chociażby także nasze wspomnienia. Przypomnij sobie swoją pierwszą samodzielną przejażdżkę na rowerze. Ja nie pamiętam jedynie obrazu małej blond dziewczynki, na czterokołowym rowerku, zjeżdżające z górki. Jestem w stanie sobie także doskonale przypomnieć, ostre słońce, którego ciepło czułam na skórze, wiatr we włosach i smagający policzki, wywołany prędkością, a po chwili ból łokcia zdartego podczas upadku i smak ziemi w ustach.

Bo moja pierwsza samodzielna przejażdżka rowerem bez asekuracji odbyła się w ciepły letni dzień, na wsi, a zakończyła się bolesną wywrotką i zatrzymaniem na skarpie. I w ten sposób we wspomnieniach mamy zapisane wiele sytuacji, które kreują nie tylko obrazy, ale także zapachy, smaki, a nawet odczucia dotykowe. 

większość z nas uczy się, wykorzystując zarówno wzrok jak i słuch czy dotyk i doświadczenia, mieszając je ze sobą.

Czy warto pisać treści dla wzrokowców, słuchowców  i kinestetyków?

Wiele razy spotkałam się z przekonaniem, że jeśli treść będzie napisana dla wzrokowców, przyniesie ona magiczne rezultaty. Jednak zawsze zastanawiało mnie to, jak autor jest w stanie określić czy jego czytelnik jest wzrokowcem, słuchowcem czy też kinestetykiem, pomijając fakt, że ten podział jest mocno uproszczony. Czytelnicy są przecież różni, a wykorzystując nawet najbardziej złożone analizy, nie jesteśmy w stanie określić tego, jaki styl przyswajania wiedzy preferują, czy mieszane odczucia wizualne z tymi słuchawkami, czy też może wolą widzieć i czuć.

Dlatego najbezpieczniej jest pisać do wszystkich. Wiem, że to stwierdzenie jest śliskie, bo pisać do wszystkich to do nikogo, ale chodzi mi w nim o to, aby ujmować, jeśli już w swoich treściach zwroty dedykowane dla wszystkich sztucznie wykreowanych zmysłowych podziałów przyswajania wiedzy. Dzięki czemu będziemy mieć pewność, że żaden z nich nie zostanie pominięty. 

nie jesteśmy w stanie określić tego, jakie styl przyswajania wiedzy preferują, czy mieszane odczucia wizualne z tymi słuchawkami, czy też może wolą widzieć i czuć.

Jak pisać dla wzrokowców słuchowców i czuciowców?

Po obszernych wyjaśnieniach w końcu przechodzimy do meritum sprawy. Czyli jak pisać, aby trafiać do wszystkich. Sposobem na to, jest używanie słownictwa odwołującego się do zmysłów, ale nie jednego a wszystkich. Przeplatając je ze sobą w przemyślany sposób, tak aby wizualnie nie raziły one odbiorcy, a były jednak skuteczne. Wśród predykatów (wyrazów odnoszących się do zmysłów) wyróżnia się nasz nieszczęsny podział na wzrokowców, słuchowców i czuciowców.

Predykaty dla wzrokowców to:

  • przewidzieć coś,
  • wyobrazić sobie coś,
  • wizualizować,
  • oświecony,
  • mroczny,
  • rzucać na coś światło,
  • widzicie Państwo. 

Predykaty dla słuchowców to:

  • mówić,
  • przemawiać do rozsądku,
  • szum,
  • nadawać na tej samej fali. 

Predykaty dla czuciowców to natomiast takie zwroty jak:

  • kontaktować,
  • naciskać,
  • dobijać targu,
  • łapać coś w mig. 

Wykorzystując je w treściach, można uzyskać odmienne rezultaty w zależności od potrzeb, sprawiając, że w trakcie czytania treści w głowie odbiorcy malują się różnorodne obrazy, uzupełnione o dźwięki i odczucia dotykowe. W końcu większość naszych wspomnień jest niczym jak film, posiada zarówno wizję, jak i fonię, a niekiedy pozwala także przypomnieć sobie to, co czuło nasze ciało w danym momencie. I właśnie do tego warto używać predykatów. Aby w głowie czytelnika pojawił się obraz składający się z widoku, dźwięku i czucia. Jak w tym przypadku kiedy czytasz zdanie poniżej: Wyobraź sobie siebie na polanie pełnej kwiatów, czy słyszysz, jak tętni ona życiem, ogrzewana przez ciepłe promienie majowego słońca? 

Sposobem na to, jest używanie słownictwa odwołującego się zmysłów, ale nie jednego a wszystkich.

Nie warto jednak moim zdaniem marnować energii i czasu na tworzenie treści ściśle podzielonych na wzrokowców, słuchowców i kinestetyków, ponieważ ten podział jest logicznie, a nawet naukowo już dawno obalony, a powtarzanie utartych schematów ze względu na to, że każdy tak robi, nie zawsze jest skuteczną metodą. 

Izabela Łuba

Cześć! Nazywam się Izabela i zajmuję się zawodowo copywritingiem. Tworzę treści marketingowe, łącząc przy tym swoją pasję do pisania z zamiłowaniem do technologi i psychologi konsumentów. A to moje własne miejsce w sieci, gdzie dzielę się swoją wiedzą, przemyśleniami i doświadczeniami.