You are currently viewing Moje 12 wniosków, na pierwsze urodziny, jakie miała moja firma cz. II

Moje 12 wniosków, na pierwsze urodziny, jakie miała moja firma cz. II

Zgodnie z zapowiedzią kolejny piątek i kolejna 6 z 12 moich wniosków. Doszłam do nich po 12 miesiącach prowadzenia firmy i myślę, że mogą być one spójne z opiniami wielu innych osób, które początki w swoich firmach mają już za sobą. Jeśli nie widziałeś jeszcze pierwszej części, to znajdziesz ją tutaj.

7. Kiedy wydajesz więcej na firmę, nie oznacza, że masz mniej 

Ten punkt ściśle wiąże się z poprzednim i jest moim chyba jednym z najświeższych wniosków dotyczących prowadzenia firmy. Mając z tyłu głowy, że chcę odkładać miesięcznie, chociażby minimalną kwotę na ciężkie czasy, jako moją poduszkę finansową, aby móc przetrwać ewentualne kryzysy, popełniałam ogromny błąd.

Upierałam się przy tym, że nie potrzebuję sprzętu lub materiałów, które ewidentnie były mi potrzebne do pracy tylko po to, aby nie wydawać pieniędzy. Błąd ten obracał się na moją niekorzyść. Gdyż, jeśli nie kupiłam czegoś, czego faktycznie potrzebowałam to i tak te pieniądze oddałam dla państwa. Czyli finalnie nie miałam ich.

Dlatego teraz, jeśli faktycznie czegoś potrzebuję i jest to zakup przemyślany, dokonuje go bez wyrzutów sumienia. Wiedząc, że po pierwsze dzięki niemu moja jakość pracy się poprawi, a po drugie będę mogła koszt poniesiony na jego zakup odliczyć od przychodu, co z kolei wiąże się z niższym podatkiem dochodowym.

8. Kalendarz to najlepszy kumpel

Wiecie, jaki był mój problem, zanim założyłam firmę? Kupowałam kalendarz. Postanawiałam sobie prowadzić go skrupulatnie i wpisywać do niego wszystkie ważne terminy. Było to w czasach szkolnych, a więc wszystkie daty klasówek, kartkówek, sprawdzianów, egzaminów. Miało być wszystko na tip-top, pięknie po prostu jak z Pinteresta, tylko problem polegał na tym, że maksymalnie po dwóch tygodniach prowadzenia takiego kalendarza zaczynał się on pokrywać kurzem.

Teraz nie wyobrażam sobie prowadzenia firmy bez kalendarza. Jestem zwolenniczką rozwiązania papierowego, ale wiem też, że wiele osób prowadzących firmy wybiera rozwiązanie cyfrowe. Jednak mniej ważne jest to, gdzie, ale czy w ogóle zapiszesz dany pomysł, ustalenia z klientem, termin oddania zlecenia, czy nawet zaplanujesz sobie zadania do wykonania na dany dzień.

Kalendarz to po prostu najlepszy przyjaciel właściciela firmy! Wiem już także, jaki był mój problem, kiedy nie miałam firmy. Ja chciałam go prowadzić, ale po prostu nie miałam co do niego wpisywać!

9. Pamiętaj, by w dzień odpoczynku odpoczywać

Jeśli ktoś jeszcze nie wie, to odsyłam do artykułu o tym, jak powstało Opisane, ponieważ to właśnie w nim wyjaśnione zostało to, dlaczego obecnie przykładam tak dużą uwagę do czasu wolnego i odpoczynku. Najzwyczajniej w świecie po dwóch latach pracowania przez około od 12 do 14 godzin dziennie mam dość takiego życia. 

Dlatego nie odpisuje na maile w weekendy i staram się także w ich trakcie nie pracować. Dlaczego? Ponieważ, jeśli zdarza mi się pracować w dni wolne, to odczuwam to potem w tygodniu, w postaci o wiele mniejszej produktywności.

10. Jeśli nie odpowiesz na maila w ciągu 5 minut nic się nie stanie 

Ten podpunkty doskonale wiąże się także z poprzednim. Kiedy zakładam firmę, każdy mail był dla mnie na wagę złota. Dlatego też niemal w każdym urządzeniu, w którym jest to możliwe, posiadałam zainstalowaną skrzynkę mailową, która od razu, kiedy dostałam maila, powiadamiała mnie o tym. A ja od razu po jego otrzymaniu, odpisywałam.

Aktualnie wyznaczyłam sobie godziny, w których sprawdzam maila, a jeśli dostanę powiadomienie, zdarza mi się też czasem po zakończonym zadaniu, bez przerywania go zajrzeć do niego. Jednak, jeśli widzę, że odpisanie na niego wymaga on ode mnie poświęcenia czasu, odkładam to na później i odpisuję w wyznaczonym czasie. Dzięki temu nie jestem niewolnikiem swojego maila i nie przerywam swojej pracy, rozpraszając się.

11. Produktywność rośnie wprost proporcjonalnie do ilości zadań do wykonania

Lista zadań, techniki wspomagające produktywność, a może dokładne wyznaczenie terminów? Żadna z tych metod nie wpływa tak bardzo na moją produktywność, jak ilość zadań do wykonania. Im więcej mam w danym w tygodniu do zrobienia, tym większe prawdopodobieństwo, że wszystkie kwadraciki w kalendarzu zostaną odhaczone ptaszkiem, a żadne zadanie nie zostanie przeniesione na przyszły tydzień. 

Dlaczego tak? Nie wiem, ale od zawsze tak miałam i wiem, że nic mi nie zmotywuje bardziej niż myśl z tyłu głowy, że muszę coś  zrobić, bo w przyszłym tygodniu nie będę miała już na to czasu, a jest to rzecz, której nie mogę pominąć.

12. To Twój biznes i sam ustalasz zasady pracy

I ostatni punkt, który kiedy dałam sobie z niego sprawę, stał się dla mnie wybawieniem. Większość z nas zakłada firmę po to, aby działać na własnych zasadach. Najczęściej uciekając z etatów, po złych doświadczeniach. A potem okazuje się, że pozwalamy klientom, jako młodzi przedsiębiorcy wchodzić sobie na głowę zapominając, że obecnie jesteśmy w tej samej sytuacji. On potrzebuje naszych usług, a my potrzebujemy jego pieniędzy, ale nie oznacza to wcale, że któraś ze stron może traktować drugą nie fair lub z góry.

Po kilku przykrych doświadczeniach doszłam do wniosku, że jeśli ewidentnie z klientem nie możemy dojść na żadnej płaszczyźnie do porozumienia, choćby był on złotą osobą, płacącą w milionach dolarów, nie ma to sensu. Nie ma sensu wypluwanie z siebie flaków we własnym biznesie, który powinien przynosić nam radość i nie być powodem do frustracji.

Dlatego teraz po prostu, kiedy widzę, że nie będę w stanie się dogadać z daną osobą już na samym początku, odmawiam współpracy.

A jeśli jakieś ciężkie do rozwiązania problemy, często wynikające z innych poglądów lub sposobów komunikacji pojawiły się w już podczas jej trwania, co zdarzyło mi się bardzo rzadko. Postanowiłam po prostu zakończać współpracę i radzę to robić każdemu, ponieważ nie po to zakładaliśmy swoją działalność, w której prawdopodobnie większość z nas jest ekspertem, aby ktoś podważał nasze kompetencje lub powodował, że nasze poczucie wartości jest zaburzone.

I to by było chyba na tyle albo aż tyle. Mam nadzieję, że te 12 porad z 12 pierwszych miesięcy prowadzenia mojej działalności pomogło, chociaż jednej osobie, która stoi na początku budowania swojej marki. Z tego miejsca życzę sobie, aby tego typu cykl wpisów ukazywał się tutaj przez jak najdłuższy czas cyklicznie raz do roku.

Izabela Łuba

Cześć! Nazywam się Izabela i zajmuję się zawodowo copywritingiem. Tworzę treści marketingowe, łącząc przy tym swoją pasję do pisania z zamiłowaniem do technologi i psychologi konsumentów. A to moje własne miejsce w sieci, gdzie dzielę się swoją wiedzą, przemyśleniami i doświadczeniami.