You are currently viewing Moje 12 wniosków, na pierwsze urodziny, jakie miała moja firma cz. I

Moje 12 wniosków, na pierwsze urodziny, jakie miała moja firma cz. I

Pierwszy rok działalności z powodzeniem mogę porównać do nauki pływania. Na początku topisz się nawet w małym brodziku, trzepocząc rękoma na lewo i prawo, bez ładu i składu, panicznie zachłystując się nowymi zadaniami. Próbując utrzymać się za wszelką cenę na powierzchni. Wraz z czasem udaje Ci się skoordynować ruchy, firma powoli hula, faktury wystawiasz na czas, zlecenia wpływają regularnie, nie oznacza to jednak, że możesz już startować w mistrzostwach pływackich, bo wystarczy chwila nieuwagi i znów woda wdziera Ci się do nosa, a Ty zaczynasz się podtapiać, bo program się wykrzaczył, klient nie zapłacił czy o zgrozo dostawca internetu postanowił zrobić sobie przerwę w obsługiwane Twojego routera.

Znam to wszystko doskonale z autopsji, a to ile w ostatnich 12 miesiącach kosztowało mnie budowanie własnej marki się tylko chyba mój facet i pies, jednak po roku z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że coraz dłużej utrzymuje się na wodzie biznesu i nawet z nerwowego pieska przeszłam w płynną żabkę (do kraula mi jeszcze jednak brakuje ;)), dlatego dziś chce się podzielić 12 wnioskami z okazji roczku mojego dziecka, jakim jest Opisane, który minął w środę. 

1. Z księgowym jak u lekarza, szczerze i bez krępacji 

Jeśli ktoś dziś zapytałby mnie, jaką mam radę dla kogoś, kto dopiero planuje otworzyć biznes, byłoby to „znajdź sobie takiego księgowego, z którym rozmawiając będziesz się czuł jak na piwie z kumplem” I nie chodzi mi o to, żeby było miło i słodko, ale o to, że księgowy to druga zaraz po właścicielu firmy osoba, która wie o niej niemal wszystko, czasem nawet więcej niż i sam właściciel. Chodzi o zaufanie.

Mój pierwszy wybór, wspominam ujmując to jak najłagodniej nie zbyt przyjemnie, dlatego też po pół roku zmieniłam biuro rachunkowe, które prowadzi moja księgowość. I to była najlepsza decyzja. Teraz śpię spokojnie, a nawet jeśli gdzieś się pomylę czy o czymś zapomnę, mam pewność, że Pan Grzegorz i Pani Angelika z biura rachunkowego Sofi nie przeoczą tego. Poza tym to, jaka panuje u nich atmosfera, sprawia, że kiedy zanoszę do nich comiesięczne dokumenty, nie mam ochoty wychodzić z ich biura. 

2. To, że masz dużo zleceń, nie oznacza, że będziesz dużo zarabiać 

Możesz mieć 100 zleceń i zarabiać mniej niż gdybyś miał ich w miesiącu 20. Warto od samego początku nauczyć się uczciwie wyceniać swoją pracę. Wymaga to nie raz kilku słabych zleceń, żeby przekonać się, że cena bardzo mocno definiuje jakość i motywacje do wykonania usługi.

Obecnie nie schodzę poniżej ustalonych stawek i jeśli komuś to nie odpowiada, szanuje to, ale nie uginam się. 

3. To, co robisz dziś przyniesie efekty w przyszłości 

Banał banałów, ale warty przypomnienie zwłaszcza dla tych, którzy są na początku budowania swojej marki. Doskonale pamiętam, jak wprowadzałam, różnorodne rozwiązania, strategie i oczekiwałam, że przyniosą mi one rezultaty na już. A kiedy po tygodniu nie przynosiły zamierzonego efektu, obwiniałam się, że zrobiłam coś nie tak.

Jednak teraz po roku swojej działalności dopiero widzę, że jedynie systematyczna codzienna praca i wykonywanie małych kroczków pozwala przynieść rezultaty w najmniej oczekiwanym momencie, bo właśnie teraz kiedy świat zmaga się z kryzysem, ja zbieram żniwa swoich działań, które wykonywałam na początku tego roku

4. 24-godzinna doba to za mało przy własnej firmie 

Kiedy szukałam informacji na temat prowadzenia własnej firmy, w żadnym z artykułów nie znalazłam niestety wskazówek, które przygotowałaby mnie na to, że prowadzenie swojego biznesu to praca nie na jeden etat, a praktycznie 24 godziny na dobę. A to i tak za mało kiedy chcesz się rozwijać, a zakładam, że jeśli otwierasz swoją firmę, to tego właśnie chcesz.

Pamiętaj, że lista rzeczy do wykonania nigdy nie będzie miała końca, zawsze znajdzie się coś, co powinieneś właśnie zrobić. Więc jeśli nie nauczysz się priorytetyzować swoich zadań będziesz miał dość. Warto zrozumieć to na samym początku, aby tak jak ja nie robić sobie wyrzutów sumienia i wykonywać w pierwszej kolejności to, co przynosi zyski dla firmy, a dopiero, jeśli znajdziesz dodatkową chwilę wolnego czasu pozostałe zadania z nią związane.

Na marginesie dodam, że pół roku prowadzenie swojej firmy do tej pory nie dorobiłam się pieczątki, bo zawsze brakuje mi czasu na to, aby iść i złożyć zamówienie, ale doskonale wiem, że w tych czasach mogę za spokojną głowę prowadzić firmę bez tego stempelka na dokumentach i świat się nie zawali. 

5. Zaburzenia osobowości w postaci wahań nastrojów w przeciągu jednego tygodnia nie wymagają konsultacji z psychiatrą

Ten podpunkt definitywnie powinnam zadedykować dla mojego partnera, który w pierwszych miesiącach mojej działalności notorycznie słuchał mojego jęczenie na temat tego, że pod koniec miesiąca będę jadła tynk ze ścian, bo nie mam klientów i zleceń. Nie byłoby w tym nic śmiesznego, gdyby nie to, że najczęściej po takiej litanii mojego użalania się nad sobą na drugi dzień mój mail był zasypywany odpowiedziami na oferty z nowymi zleceniami do tego stopnia, że nieraz musiałam pracować po nocach, co też jest kwestią mojej złej organizacji, ale to odrębny temat. 

Myślę, że takie moje zachowanie wynikało z tego, że nie miałam jeszcze do końca zaplanowanego miesiąca swojej pracy, tego, jak on ma wyglądać, stałych zleceń i wciąż działałam po omacku, dopiero ucząc się prowadzenia swojej firmy. Co notabene robię stale, popełniając z pewnością przy tym setki tysięcy błędów, ale jak mawia klasyk tylko ten, kto nic nie robi, nie popełnia błędów.

6. Stała wypłata i odkładanie nadwyżek to dobry ruch

Jedną z moich najlepszych decyzji, jakie mogłam chyba podjąć w trakcie zakładania firmy, było ustalenie stałej miesięcznej pensji, którą wypłacam dla siebie. Niezależnie od tego, jaki mam dochód w danym okresie. Dzięki takiemu działaniu od sierpnia do marca pozwoliło mi to odłożyć kwotę, dzięki której spokojnie w najgorszym okresie pandemicznego kryzysu mogłam funkcjonować bez zleceń od klientów i nie obawiać się, o to, że za chwileczkę nie będę miała z czego zapłacić ZUS-owi lub za co żyć. 

Warto uświadomić sobie, że najczęściej prowadzenie firmy to lawirowanie między świetnymi miesiącami, w którym da się zarobić taką kwotę, o której nawet się nie śniło, a miesiącami pełnymi przestojów, braku zleceń i niepewności, gdzie absolutne minimum do zarobienia, które trzeba zarobić, udaje się dowieźć w ostatnim dniu miesiąca i to z ogromnym trudem. Dlatego takie działanie jest świetną opcją, która pozwala zabezpieczyć się finansowo, startując nawet z niewielkim kapitałem.

Pierwotnie planowałam dodać moich 12 wniosków w jednym poście, jednak wyszło tego ponad 12 tysięcy znaków, więc postanowiłam podzielić ten wpis na dwie części. Dlatego jeśli jesteś ciekaw kolejnych 6 wniosków, wypatruj wpisu w następny piątek.

A póki co jestem ciekawa, czy ktoś z Was ma podobne spostrzeżenia odnośnie prowadzenia firmy jak ja?

Izabela Łuba

Cześć! Nazywam się Izabela i zajmuję się zawodowo copywritingiem. Tworzę treści marketingowe, łącząc przy tym swoją pasję do pisania z zamiłowaniem do technologi i psychologi konsumentów. A to moje własne miejsce w sieci, gdzie dzielę się swoją wiedzą, przemyśleniami i doświadczeniami.